Nikt nie wierzy w to, co się stało. To, że ten wampir nas okłamał, to jest pewne. Jednak jakieś ziarno niepewności zostało zasiane i teraz nikt nie wie, co powiedzieć. Gdyby żył, można by było się go zapytać, gdzie jest Bonnie i Jess. Jednakże Kol coś najpierw robi, a dopiero potem myśli.
- Co ty żeś zrobił, imbecylu? - warknęła Rebekah, popychając wcześniej przeze mnie wspomnianego szatyna. Jeszcze takiej złości nie widziałam u tej blondynki. - A jeśli to był na prawdę Henrick? Jeśli nasza matka mogła zostać wskrzeszona, to dlaczego nie on?! Zastanowiliście się nad tym chociaż przez chwilę? Co za głąby mnie tu otaczają... Dlaczego ja mam takich durnych braci?
Bekah usiadła na kanapie i schowała twarz w dłoniach. Podeszłam do niej i położyłam jej rękę a ramieniu. Chyba teraz potrzebuje wsparcia, chociaż kto to wie? Ja sama muszę to wszystko przemyśleć.
Nie zastanawiając się zbytnio, ruszyłam w kierunku drzwi. Wyszłam z tego mieszkania i ruszyłam na dół. Może coś przez przypadek usłyszę i dowiem się, o co chodzi z tym dziwacznym wampirem.Ugh, jak tak dalej pójdzie to mój mózg się przegrzeje. Za duży natłok informacji to nie jest coś dla mnie dobrego. Może i mam dobrą pamięć i w ogóle, ale bez przesady.
Wyczułam te perfumy dopiero w jakimś odosobnionym miejscu. Skręciłam w jakiś obskurny zaułek, wiedząc, że on za mną pójdzie wszędzie. A może tak go zgubię? Byłoby wtedy świetnie, ale to pierwotny wampir, a ja jestem tylko młodą wampirzycą, która w porównaniu z nim mogłaby być człowiekiem i nie zrobiłoby to żadnej różnicy.
- Caroline, zaczekaj - zatrzymałam się posłusznie. Może jak odegram jakąś uległą istotę, to się ode mnie odczepi. Z tego, co słyszałam, to on ma jakąś część władzy w tym mieście.
- Tak? - zapytałam się potulnie. Mój temperament schowałam na chwilę do kieszeni. Może uda mi się przegonić Klausa z mojego życia jak najdalej.
- Tu jest niebezpiecznie. Te osoby, które porwały Bonnie i Jessicę mogą tu nadal być, a ty wychodzisz bez uprzedzenia - teraz mi prawi morały? Dobre sobie. Niech się pieprzy.
- Przepraszam, panie - zaakcentowałam ostanie słowo, a on się nagle znalazł na przeciwko mnie. Podniósł moją głowę, zmuszając mnie, abym się na niego spojrzała.
- Caroline, co ty robisz? - zapytał się, szukając odpowiedzi w moich oczach. Przełknęłam ślinę i nabrałam powietrza.
- Potrzebujesz osoby, która nie będzie się z tobą kłócić i nie będzie miała ci nic za złe, panie. Ja raczej nie dam rady - tak, szydzę z niego, ale na razie mu tego po sobie nie pokażę. Zmarszczył brwi, próbując rozgryźć moje wahania nastroju. Poczułam nagły ból brzucha, przez co się ledwo zauważalnie skrzywiłam.
- O co ci chodzi? - nie zauważył mojej nagłej niedyspozycji. Jednak jest coraz gorzej. Obraz przed oczami mi się zamazuje. Cholera jasna...
- Pocałuj mnie - to nie są moje słowa. Moje ciało jest jakby osobno i nie słucha mojego mózgu.
- Caroline... - nawet by mi serce zmiękło, gdybym chociaż trochę panowała nad swoimi odruchami. Takiego tonu głosu jeszcze u niego nie słyszałam. Delikatnie wziął moją twarz w dłonie i już mnie miał pocałować, gdy nagle mu się wyrwałam i roześmiałam.
- Czy ty myślisz, że ja po tym wszystkim, co mi zrobiłeś, jestem w stanie cię pocałować, krwiopijco? Już nawet nie wiem, jak cię wyzywać, sukinsynie - parsknęłam takim tonem, że aż sama nie wiedziałam, jak go określić. Ból w brzuchu już promieniuje na całe moje ciało. To tak pali....
- Caroline - teraz warknął ostrzegawczo, a moje nogi poprowadziły mnie w kierunku alejki. Jednak tak mnie zamroczyło, że daleko nie zaszłam, tylko poleciałam w dół.
Klaus:
Złapałem upadającą Caroline, nie wiedząc, o co chodzi. Najpierw udaje uległą, później prosi mnie o pocałunek, wyzywa mnie, a teraz mdleje? O co w tym wszystkim chodzi?
Miałem już taką nadzieję, kiedy prosiła mnie, abym ją pocałował. Nigdy chyba się aż tak nie cieszyłem, jak w tamtym momencie. Tak, ja, najsilniejsza hybryda na tej planecie, zakochałem się w małej blond wampirzycy, która nie chce mnie aktualnie oglądać.
- Co się z nią stało? - zapytała się Elena i próbowała podejść, ale jedno moje spojrzenie i zrezygnowała ze swoich planów.
- Nie mam pojęcia. Potrzebna nam jakakolwiek wiedźma, aby powiedziała, co się dzieje. Może nawet by się udało namierzyć tamte dwie - warknąłem, kładąc Caroline na swoim łóżku. Odgarnąłem jej włosy z twarzy i westchnąłem. Przetarłem twarz ręką i wszedłem do pokoju i spojrzałem się po kolei na wszystkich obecnych. - Coś się dziwnego dzieje. Wydaje mi się, że nasza matka jest gdzieś blisko nas...
- Na pewno się za nami stęskniła - powiedziała Rebekah tonem ociekającym ironią. Pokiwałem głową z zamyśleniem. Spojrzałem się na fotel, w którym powinien siedzieć tamten martwy wampir. Wiedziałem, że go przenieśli na balkon, ale został tylko kołek, trochę krwi i liny. Moje brwi powędrowały do góry.
- Gdzie jest nasz gość? - zapytałem się, ale doskonale wiem, że nikt mi nie odpowie. Mogę to stwierdzić po ich minach, gdy zauważyli brak... tego kogoś.
___________________________
Może jakiś mały komentarz? Dodają mi sił na dalsze pisanie tej historii :D
- Co się z nią stało? - zapytała się Elena i próbowała podejść, ale jedno moje spojrzenie i zrezygnowała ze swoich planów.
- Nie mam pojęcia. Potrzebna nam jakakolwiek wiedźma, aby powiedziała, co się dzieje. Może nawet by się udało namierzyć tamte dwie - warknąłem, kładąc Caroline na swoim łóżku. Odgarnąłem jej włosy z twarzy i westchnąłem. Przetarłem twarz ręką i wszedłem do pokoju i spojrzałem się po kolei na wszystkich obecnych. - Coś się dziwnego dzieje. Wydaje mi się, że nasza matka jest gdzieś blisko nas...
- Na pewno się za nami stęskniła - powiedziała Rebekah tonem ociekającym ironią. Pokiwałem głową z zamyśleniem. Spojrzałem się na fotel, w którym powinien siedzieć tamten martwy wampir. Wiedziałem, że go przenieśli na balkon, ale został tylko kołek, trochę krwi i liny. Moje brwi powędrowały do góry.
- Gdzie jest nasz gość? - zapytałem się, ale doskonale wiem, że nikt mi nie odpowie. Mogę to stwierdzić po ich minach, gdy zauważyli brak... tego kogoś.
___________________________
Może jakiś mały komentarz? Dodają mi sił na dalsze pisanie tej historii :D