Patrzyłam się zbyt zdziwiona na Jessicę. Kontem oka zauważyłam jak Damon podbiego do Eleny i bierze ją w ramiona i kładzie na kanapie. Skąd u diabła Jess znała Kathrinę?! Skąd, się pytam! Nagle usłyszałam głos Bonnie, która stanęła w drzwiach wraz z... Kol'em.
- Noli timidus Jessica Wolf non est reus, quia id non Kathrina. Foderunt mitescere aerem Balloon: Putas furentem. Et humo fureres... - powturzyła kilka razy, a Jess wyglądała jakby... nagle zaczęła brać jekieś ziółka uspakajające. - W porządku?
- Tak... Co to było? - zapytałą się spokojnie i delikatnie pojrzała się na wiedźmę.
- Magia.
- CO? Przecież coś takiego nie istnieje!
- Chodź, usiądziemy w salonie i wszystko ci wytłumaczę - włączyłam się do rozmowy i od razu napotkałam jej nieufne spojrzenie. Tak, znam ją od dwóch dni i zdążyłam stracić jej świerze zaufanie. Po prost to wszystko się świetnie zaczyna! Jeszcze Bonnie przychodzi tu z pierwotnym wampirem! No ok, ja też się zadaję z Klaus'em, ale no Kol? Dobra, nie będę oceniać.
Poszłam w stronę kanapy, na której już siedziała przytomna Elena. Spojrzała się na Jess z błyskiem w oku. Już ją polubiła. Boże, ja nigdy nie ogarnę tej kobiety.... Usiadłam obok niej, a moja kuzynka na fotelu Damon'a, ale nic jej nie powedział. Uśmiechał się półgębkiem patrząc na mulatkę, za którą jak cień sunął Kol Miakelson.
- No więc, o co chodzi wam z tą magią?
- Ja jestem wiedźmą. Kol - wskazała chłopaka za sobą. - jest pierwotnym wampirem. Stary, choć no chyba już kożna zauważyć drobne zmarszczki tu i tam. - powiedziała wiedźma, śmiejąc się cicho, na co Kol omiótł ją wzrokiem mówiącym: "Policzymy się później"!
-Ale jak to wampirem? - na to pytanie podbiegł do niej Damon i wyszczerzył swoje kły w jej kierunku. Strach był wamalowany na twarzy różowowłosej, ale próbowała nie dać tego po sobie poznać.
- Ty jesteś także wedźmą, a my wampirami - powiedziała Rebekah, wskazując na sibie, mnie i Elenę. Nawet nie zauważyła jak weszła. Też tak chcę! - Tyle, że ja jestem pierwotną tak jak Elijah, Kol, Klaus i Finn. Ale pewnie niektórych już znasz....
- Ale ja jestem noramalna! Nigdy nie rzuciałam żadnego zaklęcia! - krzyknęła zdenerowana i zerwałą się z fotela. - Wrócę.
To krótkie słowo wstrząsnęło mną dogłębnie. Przynajmniej powiedziała, że wróci. Kiwnęłam głową i patrzyłam jak szybko wychodzi. Posmutniałam, ale wiedziałam, że musi sobie wszystko poukładać. Przynajmniej ma czas, a nie tak jak ja, gdy zostałam zmieniona w wampira i nawet nie wiedziałam, że takie istoty jak ja istnieją. W sumie ona ma podobnie. Też nie wiedziała, że jest wiedźmą i teraz się o tym dowiedziała. Poczułam na sobie zmartwiony wzrok Stefana, który stał w cieniu cały czas. Patrzył się raz na mnie raz na Bekhę. Uśmiechnęłąm się do niego, porumiewawczo pokazując mu zwrokkiem Rebekhę. Jego mina była bezcenna, a ja nie mogłam się cichutko nie zaśmiać.
- A ty z czego rżysz? Wiem, żę mój braciszek jest zabawny w swoich niemych zalotach do Barbie Klaus, ale mogłabyś udawa, żę tego nie widzisz - powiedział Damon, patrząc się niepewnie na Kol'a, który podszedł do jego barku i nalał sobie whiskey. Usiadł na fotelu, pociągając na swoje kolana zaskoczoną Bonnie, która natychmiast mu dała sójkę w żebra. Tamten się tylko zaśmiał.
- Wy jesteście razem,czy nam się tylko tak wydaje? - usłyszałam pytanie blond pierwotnej. Spojrzałąm się na Bonnie przenikliwie, ale gdy tylko zauważyłam jej próby wydostania się z ramion pierwotnego, zaśmiałąm się głośno. Spojrzałą się na mnie wściekła.
- Nie i nie będziemy! Ten palant coś ode mnie chce, tylko nie potrafi mi powiedzieć co! Muszę go znosić codziennie!
- Ha! I nawet w u siebie w domu, bo się do ciebie wprowadził... - powiedziałą zadowolona Bekah, a wszyscy wzieli głęboki wdech. Elena jako pierwsza się ocknęła z szoku.
- Bon, to prawda?
-Niestety....
Wiem! Miał być długi, ale nie miałam weny, żeby dopisać końcówkę, ale w następnym będzie wszystko, co chciałam wam pokazać.
Jak ty godzisz wszystkie trzy blogi ze sobą, to ja nie wiem, ale podziwiam, hahah. :D Fajny rozdział. Ale co oni zrobili Jess? :o I Katherine. W końcu gdzieś tam przewinęło się jej imię. ;o No to nareszcie się dowiedziała. :D Ja to uciekłabym stamtąd, jakby mi to w taki sposób pokazali, hahah. xD I jest Kennett! <3 Czekam na więcej! Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka, fajnego dnia dziecka i miłego weekendu. <3
OdpowiedzUsuńwe-have-immortality-tvd.blogspot.com
Chociaż krótki to i tak świetny, o Kennett <3 Podziwiam cię za to że potrafisz prowadzić 3 blogi na raz, które się uzupełniają :O ja z jednym się męczę :P Czekam na więcej. Wszyscy tacy zakochani <3 Życzę weny, pomysłów, żebyś dalej dawała radę pogodzić te wszystkie blogi, udanego weekendu, słoneczka :*
OdpowiedzUsuńbattle-of-destiny-tvd.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńKennett - kocham! Super wystrzałowy rozdział, ja chcę więcej. Jestem... Nie mogę uwierzyć jak potrafisz pisać trzy blogi jednocześnie! NIESAMOWITE!!!!
OdpowiedzUsuńRobisz kilka błędów ortograficznych, lecz poza tym raczej wszystko dobrze. Uwielbiam Kol'a, ale... Jak to wprowadził się do Bonnie?! Uuu... Bon-Bon ma delikatniej mówiąc przes*ane :) Chociaż... Nie jednak ma przes*ane. Twój blog jest najlepszym i zarazem najnormalniejszym blogiem jaki czytałam o Klaroline. W większości przypadków takie opowiadania prowadzą dziewczyny, które w ogóle nie potrafią pisać, a na dodatek robią mnóstwo ,,byków". Pisz dalej!
OdpowiedzUsuńSonrisa