środa, 15 stycznia 2014

Rozdział I


Caroline:


     Widziałam jak Hayley i Tyler się całują, a ja nie mogę nic zrobić. Najchętniej wyrwałabym jej serce, ale nie byłam w stanie się poruszyć, co było strasznie dziwne. Mój chłopak nagle oderwał się od tej lafiryndy. Zaczął się rozglądać, aż w końcu spojrzał mi prosto w oczy. Był przerażony i zszokowany.                                                                                                      
- Caroline... Ja cię przepraszam, ale nie wiedziałem co robię... - powiedział, ale Hayley uciszyła go pocałunkiem.                                                                
- Widzisz? On zawsze pragnął mnie bardziej, a wasz związek był zbudowany na jego litości do ciebie. - powiedziała wilkołaczyca.                                              
     Chciałam jej coś odpowiedzieć, ale nagle usiadła na swoim łóżku. Wzięłam telefon i sprawdziłam godzinę. Jest trzecia nad ranem... Położyłam się z powrotem, ale nie mogłam usnąć. Zeszłam do kuchni, nie bojąc się, że kogoś obudzę. Moja mama pojechała na jakieś spotkanie i nie będzie jej przez dwa tygodnie.
     Z lodówki wyjęłam butelkę wody. Wypiłam ją całą i weszłam z powrotem na górę. Gdy otworzyłam drzwi od mojej sypialni, zauważyłam, że coś jest nie tak. Zamknęłam swój pokój, nie tracąc przy tym czujności. Miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje.
     Podeszłam do szafy naszykować sobie ubranie na dzisiaj. Nie chciałam, by intruz zauważył, że wiem o jego obecności. Instyktownie wiedziałam, że ten ktoś stoi za mną, ale poczułam jeszcze charakterystyczny zapach perfum. Szybko się odwróciłam i przewróciłam go na moje łóżko. Usiadłam na nim okrakiem i przytrzymałam "czyjeś" nadgarstki nad jego głową. Spojrzałem w te znajome niebieskie oczy. Oczywiście na twarzy nie mogło mu zabraknąć tego szelmowskiego uśmiechu.
- Czego chcesz? Jest środek nocy! - powiedziałam, prawie warcząc.                
- Przyszedłem się z tobą zobaczyć, ale nie wiedziałem, że mnie tak miło przywitasz. - podkreślił końcówkę zdania, jeszcze bardziej się szczerząc.
- Powinnam cię jeszcze zakneblować. - westchnęłam.
- A jak chciałabyś to zrobić? Wybór zostawiam tobie. - popatrzył się znacząco na moje usta. Zrobiło mi się gorąco, ale nie chciałam mu dać żadnej satysfakcji. Puściłam jego nadgarstki, co było ogromnym błędem, bo od razu zamienił nas miejscami. Spojrzałam na niego wściekła.
- A może to jej ciebie zaknebluję? - wyszeptał mi uwodzicielsko do ucha. Zadrżałam.
- Po pierwsze zejdź ze mnie, a po drugie chcę wiedzieć co ty tutaj zamierzałeś robić? - powiedziałam głośno, a on z jeszcze większym uśmiechem zszedł ze mnie. Był w bardzo dobrym humorze, a ja już nie wytrzymałam. - Co cię tak bawi?
- Nie odmówiłaś. - spojrzał na mnie wesoło, a ja wyszłam z pokoju i skierowaliśmy się w stronę drzwi wyjściowych. - A odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie, to chciałem na ciebie popatrzeć jak śpisz. Jednak spotkała mnie inna niespodzianka. Widzę, że nie chcesz ze mną rozmawiać. Do zobaczenia, Caroline...
     Byłam zadowolona i jednocześnie trochę zawiedziona, patrząc jak Klaus zmierza powoli ku wyjściu. Nagle przyśpieszył i poczułam jego usta na swoim policzku. Trzasnęły drzwi i znowu zostałam sama z jeszcze większymi problemami.
     Weszłam z powrotem na górę i położyłam się do łóżka. Zauważyłam eleganckie pudełeczko, leżące na poduszkę obok mnie. Otworzyłam je, a w nim był śliczny naszyjnik.
- Jak tylko go zobaczę to zabiję.


Klaus:


     Wpadłem do swojej rezydencji. Dzisiaj i jutro nie będę miał, na szczęście, rodzeństwa na głowie. Finn i Elijah pojechali poszukać jakiejś czarownicy, by oddała księgę naszej matki. Chcieli ją oddać Bonnie w ramach podziękowań. Rebekah i Kol uznali, że to miasto mogłoby mieć jeszcze ze cztery nowe wille. Pojechali więc poszukać jakiegoś dobrego architekta.
     Ja wolałem się zająć malowaniem, dlatego też poszedłem do swojej pracowni z butelką whiskey. Zacząłem malować blondwłosego anioła, który stał do mnie tyłem. Gdyby się odwrócił, zobaczyłbym twarz Caroline.

5 godzin później ( ok. 9 rano)

     Byłem kompletnie pijany i szczęśliwy. Siedziałem w salonie i czekałem na Hayley, która mnie przed chwilą uprzedziła że tu przyjdzie.
- Och... Klaus, co się stało, że jesteś w takim stanie? - zapytała z sarkazmem wilczyca.
- Caroline chyba w końcu zaakceptowała, że coś do mnie czuje. - oznajmiłem jej w miarę wyraźnie, a ona uniosła na tę informację brwi.
- Acha... Dlatego teraz obściskuje się z Tyler'em w parku. - powiedziała wściekła - Miałam go już w garści, kiedy ona nagle zadzwoniła i oznajmiła, że ty pozwoliłeś mu wrócić Do tego przeklętego miasta!
     Zastanawiałem się nad tym co mi powiedziała przed chwilą Hayley. Czyżby mi się wydawało, że Caroline coś do mnie czuje i walczy ze sobą w mojej obecności?
- Przez twoją głupotę ja nie mam Tyler'a, a ty Caroline. - podbiegłem do niej w wampirzym tempie i pocałowałem ją. Wszystko przeniosło się do mojej sypialni...


Caroline:


     Szłam z Tyler'em za rękę prosto do willi Klaus'a. Uzgodniliśmy, że oddam mu ten naszyjnik i powiemy, żeby zostawił nas w spokoju.
     Weszliśmy do domu hybrydy bez pukania. Wiedziałam, że jest sam, bo widziałam jak reszt gdzieś jechała. W salonie go nie było, ale usłyszałam jak rozmawia z kimś na górze. Przyłożyłam palec do ust i pokazałam Tyler'owi, a on pokiwał głową na znak, że rozumie.
     Poszliśmy "na palcach" do sypialni Klaus'a. Chciałam być chamstwa i nie zapukać, ale zdecydowałam, że to zrobię. Zastukałam szybko, otworzyłem drzwi i stanęłam jak wryta. Klaus leżał z gołą klatką piersiową i był przykryty do połowy brzucha. Obok niego była Hayley, która zasłoniła szybko swoje ciało kołdrą. Najpierw w śnie zabiera mi Tyler'a, a teraz to? Stop. Dlaczego ja się przejmuję, że ona przespała się z Klaus'em?
- Nie wiedziałam, że przeszkadzamy. -uśmiechając się złośliwie, rzuciłam prezent od Klaus'a na jego łóżko. - A to daj swojej królewnie. Hmmm... I jeszcze jedno. Zostawcie nas w spokoju, zakochane wilczki.
     Spojrzałem w oczy Klaus'a, które wyrażały zszokowanie, ból, gniew i... Strach? Ech... Nie ważne. Odwróciłam się na pięcie i ciągnąc Tyler'a za rękę, wybiegliśmy z rezydencji.

_____________________________________________________

Chciałabym was prosić o duuuuuuuuuuuuuuuużo komentarzy. Ja nie będę oceniać tego rozdziału, bo to należy do was.

5 komentarzy:

  1. Super <3 No to Klaus sobie narobił... Ehh... xD

    OdpowiedzUsuń
  2. nieźle sie narobiło mam nadzieje że caroline i klaus sie spikną w najbliższym zcasie

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wierze znalazłam jakiś fajny blog o Klaroline. WREŚCIE! Klaus sobie nagrobił ;p
    Zapraszam do mnie:
    kol-caroline-mikaelson-forbes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniale :) Kocham opowiadania o Klausie i Caroline może kiedyś napiszę, ale na razie jakoś nie mam weny :) Zapraszam do mnie :
    http://thg-clove-and-cato.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. skomentuje mimo że bardzo po czasie hahah
    Jezu jak ja się cieszę nareszcie zanalzlam jakieś opowiadanie o caroline i Klausie
    Wkręcanie się w niektóre seriale po czasie be like 👍 xD
    Ale mega przyjemnie się czyta
    🥰💕😻
    Caroline zagryzie chyba niedlugo wszystkie wilczki haha

    OdpowiedzUsuń