wtorek, 14 stycznia 2014

Prolog


Ciągle mamy nadzieję – i we wszystkich sprawach lepiej mieć nadzieję niż ją stracić.
___________________
Johann Wolfgang von Goethe






Klaus:

     Stałem w salonie i popijałem whisky. Zastanawiałem się jak zdobyć serce Caroline. Póki jest tu jej wilczek nie miałem szans. Po co pozwoliłem mu wrócić? Żeby moja ukochana chciała mnie poznać, ale się przeliczyłem... Teraz była zajęta tylko Tylerem. 

     Odłożyłem szklankę, przynajmniej stała się jedna dobra rzecz. Bennet wskrzesiła moje rodzeństwo i nie byłem teraz sam. Ale to tylko za sprawą Caroline. Ona przekonała wiedźmę, by mi pomogła. Uznała, że wtedy dam jej spokój, ale muszę podziękować. Spakowałem wcześniej kupiony prezent i wyszedłem do dobrze znanego mi miejsca.

Caroline:

     Tyler wrócił do miasta, ale był jakiś dziwny... Nie wiem dlaczego. A może był taki zawsze, tylko tak długo się nie widzieliśmy i o tym zapomniałam? Ale gdyby był tylko ten problem to bym sobie poradziła, lecz jeszcze jest Klaus. Poprosiłam Bonnie, by wskrzesiła jego rodzeństwo, bo może wtedy dałby mi święty spokój, ale nadzieja jest matką głupich.
     Teraz  chodzi za mną i dziękuje. W sumie pochlebia mi to, ale przecież to mój wróg numer jeden. Ech... Myślę o nim więcej niż powinnam... Co ze mną jest nie tak? Dlaczego nie mogę być do niego tak nastawiona jak Stefan, Elena czy Bonnie? Dlaczego nie myślę o nim jako największym potworze na tej planecie?

3 komentarze:

  1. Prolog zachęcający :D lece czytać dalej!

    http://theoriginals-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Prolog przekonał mnie do dalszego czytania :) Więc idę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Prolog zachęcający spadam czytać dalej P.S.Zapraszam do mnie :) http://klaus-caroline-kcl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń