sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział IV

Caroline:

     Poczułam, jak moja głowa spoczywa na czymś twardym, ale bardzo ciepłym. Chciałam się poruszyć, lecz znajdowałam się w jakimś żelaznym uścisku. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że mój policzek jest oparty o czyjś tors. Boże, niech to będzie Tyler, Stefan lub nawet Damon... Zwróciłam wzrok ku górze i moje najgorsze obawy się ziściły. Spał, lekko się uśmiechając, a mnie zostawiając z dylematem: "Jak obudzić najpotężniejszą istotę na Ziemi?"
     Wpadłam chyba na najgłupszy pomysł świata. No, w sumie, jeszcze mogłam na niego wrzasnąć albo zrzucić z łóżka. Spróbowałam się wyplątać z jego uścisku, ale moje próby zeszły na marne. Coś mruknął pod nosem i jeszcze bardziej mnie przytulił. Prychnęłam. Teraz ledwo mogłam ruszać rękoma. Złapałam kosmyk własnych włosów i ich końcówką, zaczęłam gładzić twarz pierwotnego. 
     Drgnął i... Na tym koniec. Położyłam się we wcześniejszej pozycji z westchnieniem. Mogłam spróbować jeszcze jednego sposobu albo leżeć i czekać. Mogłabym się budzić z takim dylematem co rano... STOP!!! O czym ja myślę?! To jest Klaus i... I co? Dobra, nie ważne, na razie muszę go przywrócić do życia. 
- Klaus, obudź się... Zrób to dla mnie, błagam cię... - zaczęłam szeptać mu do ucha, a on nadal nic...

Klaus:

     Leżałem i słuchałem, jak moja ukochana próbuje mnie zbudzić.
- Myślałem, że na mnie wrzaśniesz, ale ta seria "budzenia mnie" była bardzo przyjemna. Możesz tak robić codziennie przez, hmmm... Wieczność spędzoną, oczywiście, ze mną. - powiedziałem, patrząc w niedowierzające oczy. Byłem pewien, że zaraz będzie wrzeszczeć, ale ona zaczęła się śmiać. Popchnąłem ją delikatnie i znalazłem się nad nią, odrobinę zdezorientowany. 
- Co cię tak rozbawiło, kochana? - zapytałem się ucho.
- powiedz mi, kto u was maluje? Na pewno nie ty, bo masz zbyt dobre zdolności aktorskie. Puść mnie, bo muszę zjeść śniadanie, przebrać się, umyć... - zaczęła wyliczać na palcach, nadal się śmiejąc. Natomiast ja pod wpływem impulsu, pocałowałem ją. Jej usta były słodsze niż myślałem, śniłem.  Co dziwnego, nie odsunęła się, tylko wplotła dłoń w moje włosy i przyciągnęła bliżej. Oderwałem się od niej i spojrzałem w jej niebieskie oczy. 
- Maluję, ale mogę i grać dla ciebie. Idź się odśwież, a ja w tym czasie, zrobię śniadanie.

Caroline:


     Leżałam chwilę na łóżku, nie wiedząc, co się dzieje. Klaus i ja... Całowaliśmy się!!! Najgorsze w tym wszystkim było to, że chciałam tego. Szybko wzięłam ciuchy i wskoczyłam pod prysznic. Pozwoliłam myślom płynąć swobodnie, razem z wodą. Prawie w każdej widniał Klaus...
    Wyszłam i założyłam czarne rurki i lity w tym samym kolorze. Do kompletu założyłam białą bluzkę z lejącego materiału. Włosy wyprostowałam i upięłam je w kucyka na boku głowy. 
     Z wampirzą prędkością zeszłym na dół, ale nikogo nie było w kuchni. Moją uwagę zwróciły naleśniki naszykowane na stole. Czułam obecność hybrydy, ale nie wiedziałam gdzie jest. 
- Klaus?! To wcale nie jest śmieszne! - poczułam jak moje nogi odrywają się od podłoża, a po chwili, siedziałam przy stole. Usłyszałam obok siebie ochrypły śmiech. Rzuciłam w tamtą stronę mordercze spojrzenie. 
- Nie zgodzę się z tobą, kochana. Żebyś zobaczyła swoją zaskoczoną minę... -  jeszcze głośniej zaczął się śmiać. Nie zwracając na niego uwagi, zaczęłam jeść naleśniki. W życiu tak dobrych nie jadłam! Gdy skończyłam, przymknęłam oczy. 
     Usłyszałam jak hybrydą wstaje i zatrzymuje się za mną.
- Powiedziałaś, żebym dał go swojej księżniczce, więc daję. - poczułam jak wisiorek znajduje się na mojej szyi. 
- Niekoniecznie chodziło mi o siebie, ale dziękuję. - powiedziałam, czując się coraz bardziej swobodnie - Mam pytanie. Ile masz jeszcze talentów?
- Nie wiem, będziesz musiała sama sprawdzić. Caroline, bardzo mi przykro, ale będę musiał cię opuścić.
- Nie możesz jeszcze zostać? - nie kontrolowałam tego, co powiedziałam. 
- Nie, ale możesz pojechać ze mną. Chcesz, to pokażę ci resztę moich prac? Proszę, zgódź się i tak nie masz nic innego do roboty... - zrobił proszące oczy. Nie byłam wstanie odmówić, więc pokiwałam głową i poszłam za zadowoloną hybrydą do jego samochodu.




Nie wiem jak wam, ale mi się ten rozdział bardzo nie podoba, ale uznałam, że go dodam. Nie chciałam, abyście długo czekali :D

5 komentarzy:

  1. słodkie, kochane , super rozdział ale mogła byś dodać takie elementy złośliwości i pogardy Caroline ( caroline ma w zwyczaju nie raz nabijać się z Klausa i nie ulega od tak ) ale jest świetne

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowicie udany rozdział! *.*

    http://theoriginals-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Na maksa wciąga *.* to czytanie

    OdpowiedzUsuń